wtorek, 26 marca 2013

Kochać niebo


Leżę.
Patrzę w niebo. Kocham je. Znam je.
Codziennie rano budzę się i spoglądam w ten czysty błękit. Dostrzegam w nim całą niewinność, ale i siłę tego świata. Czuję się bezpieczna i ufna. Cieszę oczy nieba widokiem i mimo że nie mogę objąć ogromu jego piękna, raduję się każdym skrawkiem. Wpatruję się i dostrzegam głębię, coś czego na pierwszy rzut oka nie widać. Gwiazdy, gwiazdy ukryte za czystym błękitem, będące zaletami duszy. Niezliczone. Piękne. Ujmujące.
Chociaż spoglądam ku niemu codziennie, nie nudzi mnie jego widok. Wręcz przeciwnie, odkrywam go cały czas na nowo. Słońce jego gorącym sercem, a księżyc zmysłowym pragnieniem.
Lubię patrzeć jak uśmiecha się w towarzystwie puszystych, białych chmurek, czy gniewa się na burzowe zasłony. Nawet jego łzy są moją radością, ponieważ świadczą o jego wrażliwości.
Kocham niebo.
Jest dla mnie jak ojciec, przy którym czuję się bezpieczna. I jak kochanek, który tuli mnie do swojej piersi. Jak starszy brat, niedościgniony i nieosiągalny. Towarzyszy mi zawsze i wszędzie. Obserwuje mnie i cieszy się z tego, że jestem.
Patrząc na niego, jestem szczęśliwa.
Niebo mnie kocha. Czuję to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz