poniedziałek, 18 marca 2013

Kraina pasji

Dusisz się.
Powietrze jest gęste i wilgotne. Kolejne wdechy nie przynoszą ulgi. Pot zmieszany z kurzem oblepia twoje ciało. Jesteś brudny, cuchniesz. Każdy dotyk wprawia cię w obrzydzenie. Czujesz się więźniem we własnym ciele. Robactwo obłazi cię, doprowadzając do szaleństwa. Czarne, olbrzymie mrówki pokrywają twój umysł zasnuwając nawet najprzyjemniejsze wspomnienia.
Nie możesz się powstrzymać. Sytuacja cię przerasta. Zaczynasz płakać. Najpierw spokojnie, starasz się opanować, ukryć swoją słabość. Potem puszczają wszelkie hamulce. Szlochasz, dławisz się łzami, chcesz krzyczeć. Mokre strumienie ryją głębokie koryta na twojej brudnej twarzy. Powoli doznajesz oczyszczenia. Rozmazujesz słone krople, brud skapuje z twojej brody. Oddychasz już łagodniej. Odszukujesz w sobie ostatnie pokłady siły.
Chcesz biec. Przed siebie, nieważne dokąd, byle tylko jak najdalej. Uciec od tego stanu. Zostawić to robactwo w ciemnym pokoju i mocno zatrzasnąć drzwi.
Biegniesz. Wiatr osusza twoją twarz, wysiłek odpędza myśli. Gubisz buty. Nie zatrzymujesz się. Nie wydają ci się ważne. Cieszysz się, że jesteś bliżej ziemi, że pozbyłeś się okowów. Już nic nie łączy cię z tamtą chwilą.
Unosisz się do innej krainy,
Wchodzisz do swojego zamku.
Wnikasz w swój świat.
I jesteś kim chcesz.
Odcinasz się od wszystkiego. Nie interesuje cię, co dzieje się dookoła. Masz swoje sacrum. Coś co sprawia cie niebywałą przyjemność i odstresowuje cię. Coś co skraca twój płacz lub przedłuża śmiech.
I odpędza szaleństwo.
Dotyk, zapach, widok, smak, dźwięk, wyobraźnia.
I radość.
Radość, że możesz wykorzystać choćby niektóre zmysły do rozwijania swojej pasji. Do tej części ciebie, która jest kompletnie zwariowana i ucieka przed normalnością. Jest dla ciebie sensem. Nie tylko pasja jest stworzona dla ciebie, ale też ty jesteś stworzony dla pasji.
Odchodzisz na płaszczyznę inną niż wszystkie. Twoją. Jedyną. Oryginalną. To twoje królestwo. To ty ustanawiasz prawa. To twoje uprawy i plony.
Szczęście.
Wędrujesz po swojej krainie, odkrywając nowości. A wszystko, cały roztaczający się przed tobą widok, skąpany jest w słonecznym blasku. Wszystko promienieje soczystymi barwami. Nic nie kryje się w cieniu. Wszystko odgina się lubieżnie w stronę słońca. Nie ma upału. Nie ma duszności. Nie ma potu. Każdy miecz Apolla jest świetlisty i energetyczny, ale nie daje ciepła.
Nie czujesz ani zimna, ani ciepła.
Jesteś szczęśliwy, bo masz coś co cię pochłania. Coś w czym się zagłębiasz. Coś co cię ratuje od szarej rzeczywistości.
Brakuje tylko kogoś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz