piątek, 20 lutego 2015

Równowaga lodu

Niewzruszona.
Nieporuszona.
Nieczuła.

Kobieta bez smaku, zapachu, wyglądu.

Niewarta zapamiętania.
Beznamiętna.
Skuta lodem.

Roztacza dookoła siebie nieprzyjemny chłód.

Znieczulona na świat.
Obojętna na ludzi.
Niezdolna do kontaktów.

O zimnym, przeszywającym spojrzeniu.

Nie pragnęła emocji.
Nie chciała uczuć.
Nie mogła rozbudzić w sobie pasji.

Była szczęśliwa w twardym lodowym kokonie.

Słowa nie sprawiały jej bólu.
Czyny nie mogły jej zranić.
Miłość nie dawała jej niczego.

Dążyła do nieistotnych celów z uporem gleczeru.

Zaskoczył ją.
Zupełnie się tego nie spodziewała.
Oniemiała.

Jego wygląd nie miał dla niej najmniejszego znaczenia.

Męski głos.
Głęboki tembr.
Niezapomniana, drażniąca chrypka.

Poruszył w niej wrażliwe struny.

Wzniecił iskrę.
Rozbudził ogień.
Wywołał pożar.

Stała bezradna w kałuży stopionego lodu.

Drżała wychłodzona.
Drgała wystraszona.
Dygotała w panice.

Zalał ją żar długo tłumionych emocji.

Płonęła.
Skóra skwierczała w ogniu.
Płuca dusiły się dymem.

Krzycząc z bólu, poddała się jego melodii.

Odszedł.
Wróciła pustka.
Przywołała lód z powrotem.

Ukryta we własnej głowie, tęskniła za gorącym szaleństwem.