niedziela, 26 maja 2013

Złamane drzewo usycha



Jesteś moim psem.
Drżę słysząc twoje szczekanie.
Wspinam się wysoko, by uniknąć twoich szczęk. Gdy się uspokajasz wracam na twój poziom, by nie urazić psiej dumy.
Jesteś moim pokojem bez klamek.
Oddzielasz mnie od reszty świata. Mówisz, że bronisz mnie od zła. A ja znikam. Przestaję istnieć. Tylko ty wiesz, gdzie mnie szukać.
Nie krzyczę, nie biję, nie protestuję. Boję się kłów.
Jesteś moim światem.
Znam ciebie, twoje otoczenie, myśli, uczucia, marzenia. Zanikam, nie liczę się. Jestem tylko nieistotną częścią ciebie.
Pąki liście gniotą niemiłosiernie. Nie mogą się rozwinąć. Nie mogę ich uwolnić.
Słyszę swój oddech. Zamknięta w pustym pomieszczeniu cieszę się każdym dźwiękiem zagłuszającym dudnienie krwi. Zagłębiam się w siebie. Odgradzam od rzeczywistości. Tylko ciemność i świst wydychanego powietrza. Powoli wyzbywam się uczuć i odzyskuję spokój.
Pojawiasz się. Potrząsasz moim ciałem. Burzysz piaskowy zamek mej równowagi, niczym niezdarne dziecko. Skamlesz. Ktoś cię skrzywdził, znieważył, unieszczęśliwił. Nie wiem, nie słucham. Przytulam cię tylko i uspokajam. W końcu potrzebujesz tego bardziej niż ja, czyż nie?
Dla ciebie to za mało. Bierzesz śmiało moje ciało i wtedy poprawia ci się humor. Zadowolony zasypiasz, pozostawiając mnie z własną nienawiścią.
Nie wiem jak to się zaczęło.
Nie wiem ile trwa.
Wiem jak się skończy.
Chcę płakać. Woda ożywiłaby mnie. Nie potrafię.
Twoi koledzy patrzą na mnie pożądliwie. Każdy z nich chce rozpalić ogień, zobaczyć jak płonę. Słodycz ognia jest kusząca.
Jeśli płomienie mnie nie zabiją, zrobi to twoja zemsta. Czy śmierć nie jest wybawieniem?
Twoje czujne oczy widzą zagrożenie. Dostrzegają możliwość straty zabawki. Podwajasz czujność. Zwiększoną kontrolę maskujesz wyrazami troski i miłości. Głupia nabieram się na to. Chcę wierzyć w twoją przemianę, możliwość polepszenia mojej sytuacji. Znów chcę rosnąć, wypuszczać pędy w nieznane rejony, zielenić się.
Niszczysz moje nadzieje kolejnym atakiem wściekłych kłów. Lecz tym razem jest inaczej. Robisz to po raz ostatni, bym wiedziała, że nie byłam ciebie warta. Porzucasz mnie zbrukaną i połamaną pośród niczego. Pozwalasz patrzeć, jak bierzesz inna do pyska.
Ten widok rozpala potrzebny ogień. Moje serce płonie, odradzam się w krzyku i bólu. Wolna. Pijana wodą, słońcem i życiem.
Dlaczego więc tęsknie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz