poniedziałek, 20 maja 2013

Martwe morze wokół nas

Stoisz na ścieżce. Za tobą słońce, przed tobą noc. Dookoła tylko i wyłącznie pustkowie, które nie jest w stanie ukoić twojego bólu. Zdradzono cię. Okazałeś serce, które teraz nie może się zagoić. A chore kończyny można amputować lub długotrwale leczyć.
Co wybierzesz?
Żyłeś w słońcu, dopóki nie znałeś bólu ciała. Dopóki nie wiedziałeś jak smakują ciosy i ugryzienia. Dopóki wierzyłeś, że ludzie to przyjaciele. Teraz twoje myśli zakrył cień. Chcesz się zemścić, chcesz czuć radość z ich bólu, chcesz pokazać, że to ty masz władzę. Śmiać się im w twarz. Ciemność wydaje ci się taka kusząca, prosta i prawidłowa. Już czujesz tą satysfakcje, widzisz ich łzy, smakujesz krew. Niewiele ci brakuje, by ruszyć naprzód i zatopić się w ciemności. Wyciąć serce i poczuć pustkę. Bo cóż lepszego może cię w życiu spotkać? Nigdy więcej nikt cię nie zrani. Nigdy więcej nie przejmiesz się losem innych. Nigdy więcej nie poczujesz emocji. Będziesz zimny, obojętny, odseparowany. Nie będziesz potrzebny, ale i ty nie będziesz potrzebował nikogo. Będziesz żył z dnia na dzień i nawet tego nie zauważysz.
Co wybierzesz?
Światłość znasz. Żyłeś tam, cieszyłeś słońcem, kochałeś ludzi. A oni, gdy przestałeś być potrzebny, odwrócili się. Masz wrażenie, że zmarnowałeś czas, że to wszystko było nic niewarte. A potem przypominasz sobie uśmiech - tak radosny i szczery, oczy - tak wesołe i piękne, usta - tak pełne i roześmiane. Przypominasz sobie taniec w deszczu i szaleństwa na sianie. Skoki do wody i bieg przez pola. Rozmowy o wszystkim i o niczym. Uśmiechasz się. Rozczuliłeś się, twoje oczy zwilgotniały, a serce urosło. To było dobre. Wtedy czułeś, że wszystko jest w porządku, że nic złego cię nie spotka, a nawet jeśli, to możesz liczyć na wsparcie. Czułeś się bezpieczny i rozumiany. Myślałeś, że to twoje miejsce na ziemi. Miłość i szczęście jakie tylko może przynieść kontakt z innym człowiekiem. To było dobre. Chciałbyś do tego wrócić.
Co wybierzesz?
Ale oni cię odrzucili. Nie chcą cię. Pobili, przeżuli, wyrzucili. Wysączyli z ciebie wszystkie soki. Czują się pełni nowych sił, natomiast ty zastanawiasz się nad śmiercią lub odrodzeniem.
Co wybierzesz?
Nic. Przecież jest jeszcze jedna opcja. Nie zrobisz nic. Ani kroku wprzód, ani w tył. Pozostaniesz w bezruchu, zawieszony pomiędzy dobrem i złem. Będzie to trudne lecz dużo łatwiejsze niż podjęcie ostatecznej decyzji. Będziesz musiał grać. Przed ludźmi i przed sobą. Stłumisz emocje, ale nie odważysz się ich usunąć. Będziesz starał się być dobrym, ale nie wyzbędziesz się złości. I nie zaufasz. Ludzie będą cię śmieszyć, bawić, uszczęśliwiać. Będą też ranić, drażnić i smucić. Odczujesz to, ale przez zasłonę, grubą kotarę. Przyjmiesz maskę i nic cię nie wzruszy. Będą tobą gardzić ale i podziwiać. A ty będziesz wiedzieć, że na to nie zasługujesz. Na miłość i nienawiść. Na dwie skrajności, z których zrezygnowałeś. Których nie dosięgniesz, bo wtedy nie miałeś odwagi.
Popłaczesz cicho.

2 komentarze:

  1. O łał : o To strasznie plastyczny tekst : o
    A przynajmniej moją wyobraźnię niesamowicie pobudził!

    (czemu wcześniej tu nie weszłam? O .o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę, że nie tylko na mnie Twoje teksty, K. tak działają <3

      Usuń