poniedziałek, 10 czerwca 2013

***

Złość, gniew, frustracja.
I jedna osoba, która jest tego przyczyną.

Subtelny stukot paznokci uderzających o klawiaturę. Smak kawy w ustach. Narastający ból w głowie.  
I jeden dokument, który jest temu winien.

Roztargnienie. Niecierpliwość. Drżące ręce dotykające kolejnych stron.
I jedna książka, która wciąga głęboko.

Nie rozumiem dnia wczorajszego. Ani dzisiejszego. Może jutro się uda.
Miliony obrazów. Miliony dźwięków. Niezliczone myśli.
Napięcie mięśni i kolejny krok stawiany w rytm miasta. Niespokojny oddech, gdy gęste powietrze nie zaspokaja płuc.
Poczucie nadchodzącej burzy. Prośba o zmiany.
Czuję się znużona i zniechęcona. Rozgoryczona tym, co miało być spełnieniem marzeń. Profesorski bełkot.
Czuję rozpacz. Jestem świadkiem rozczarowania samym sobą. Upadku człowieka.
Powolny, jednostajny ruch dłoni. Pochylone, wąskie litery pojawiające się na stronie. Słowa nie przynoszące ulgi.
Coś co kiedyś było twarde i nieugięte, teraz jest złamane. Chwieje się na ostatnich ścięgnach, poruszane wiatrem. Łzy spływające częściej niż wymaga tego sytuacja. Myśli o dawnych ludziach przynoszące nostalgię. Śmiech o gorzkim smaku maskujący znudzenie.
Nowe twarze, stare historie. Przewidywalni ludzie, zaskakujące rozstępy. I zmarszczki na czole sugerujące, że nie jedno w życiu przemyślałam. Pojedyncze ostoje do których warto wracać.
Niechciane postacie, o których trzeba zapomnieć. Lata, które niczego nie wniosły i te wciąż przede mną.
Zagubienie wśród szarych budynków. Mądre zdania, głupio próbujące wedrzeć mi się do głowy.
Brak radości na temat przyszłości.

Bo życie każdemu się przytrafia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz