sobota, 5 listopada 2016

Autorefleksja

Zaczynając od symbiozy nauczyłam się działać zgodnie z oczekiwaniami.
Oczekiwania odkryły moje predyspozycje i wytyczyły mi drogę.
Radość innych z moich działań upewniała mnie w ich sensowności.
Wymagania innych wywołały moje odrętwienie.
Samowolnie odizolowałam się.
Niechęć innych nie robiła na mnie wrażenia.
Zobojętniałam.
Apatię zwalczyłam agresją.
Końcowo skierowałam ją na samą siebie.
Zobaczyłam miłość.
Znalazłam wartość.
Wróciłam do symbiozy.
Zachowałam izolację.
Jestem zadowolona ze swojego braku przynależności.
Jestem spokojna w swej samotności.
Jestem dumna ze swojej stabilności.
Szczęście znajduję, gdy jest mi potrzebne.
Jestem zmęczona ciągłym poszukiwaniem sensu.
Jestem przytłoczona ludzką energią.
Jestem przerażona rozpadem mojego ducha.
Krzyczę z bólu zgromadzonego w komórkach.
Cały czas idę do przodu.
Przeklinam świadomość.
Przestaję pragnąć śmierci.
Znalazłam w sobie ciekawość.
Dostrzegłam cel.
Przestałam uciekać z tego świata.
A mimo to odpływam dalej niż kiedykolwiek.
Szukam nieodgadnionej niemożliwości.
Nurzam się w zachowaniach nieludzkich i nie potrafię ocenić człowieka.
Nie tęsknię za przeszłością.
Zastanawiam się czym jest bliskość między ludźmi.
Nadal nie umiem zdefiniować siebie.

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że wróciłaś do bloga. Brakowało mi Twoich tekstów.

    OdpowiedzUsuń