wtorek, 3 września 2013

Kakofonia

Abderyci.
Infantylni abderyci.
Beznadziejni interlokutorzy.
Tajfuny, tornada, huragany. Cyklony.
Niby tchnięci szaleństwem, a jednak bezsprzecznie normalni. Swoją obecność obwieszczają hałasem. Rumorem, szumem, chrobotem. Pozostawiają chaos i mętlik.
Prymityw czy bóstwo?

Ruch. Nieustające poruszenie. Niepowstrzymane spadanie. Bieg, skok, pływanie, latanie, wirowanie. Galop.
Szum, chrzęst, plusk.
Pukanie, skrobanie, szemranie.
Skrzek, kwik, pisk, krzyk.
Hałaśliwe staczanie się ku śmierci. Obleśny dotyk cudzych dłoni. Mokry cmok w policzek. Obłudny uśmiech na nieznanej twarzy. Chrapliwy oddech prosto w ucho. Śmierdzący wydech przy pięknych słowach.
Obrzydliwości.
Stukot, brzdęk, szmer.
Kroki, pozdrowienia, śmiech.
Spojrzenia, pozdrowienia, łyk.
Pulsujący szum otoczenia, oblepiający twoje uszy. Wdzierający się do głowy, otaczający ciasno umysł. Brak myśli, brak wspomnień, jedynie chwiejne obrazy poruszające się do rytmu.
Nie należysz do nikogo. Jesteś niczym i wszystkim. Hałas cię wciąga, pochłania, unicestwia. Nie ma nic innego. Tylko ten wszechobecny, rytmiczny szum ludzkich ciał. Bezustanne brzęczenie wywoływane przez człowiecze usta.
Szum, szmer, szelest, szept. Szaleństwo.
Mlaskanie, siorbanie, cmokanie.
Świergotanie, szczebiotanie, pianie.
Chrzęst, huk, stuk, puk.
Miarowe, głuche uderzenia tępego narzędzia. Trzask pękającej czaszki. Kolejne dźwięki i dźwięki. Nie jesteś w stanie od tego uciec. Jednak w szeleście upadającego ciała odnajdujesz pewną harmonię. Chrzęst łamanych kości nie przyprawia cię o szaleństwo, ale pozwala odczuć satysfakcję. Chlupot i mlaskanie oślizgłych wnętrzności bawi cię dogłębnie.
Tylko te krzyki. Wrzaski. Nieartykułowane dźwięki bólu.
Wycinaniu języka towarzyszy niepowstrzymany strumień krwi. Plusk czerwonej cieczy napełnia cię rozkoszą. Szmer płynącej gęstej posoki uspokaja cię tak, jak woda uspokaja normalnego człowieka.
Pozostawiasz dławiącą się ofiarę w kałuży krwi. Charczenie, splunięcia, stłumione krzyki przyprawiają cię o ból głowy i odbierają radość związaną z uciszaniem.
Wrócisz, gdy nieszczęśnik się wykrwawi.
Wrócisz, gdy ofiara zamilknie.
Wrócisz, by zabawić się cichym trupem.
By uwolnić się od ciągłej kakofonii ludzkich głosów.
By wydobyć pierwotną eufonię brutalnego świata.

2 komentarze:

  1. Wiesz, Twoje teksty mają w sobie coś takiego, że jak już się zacznie je czytać, to nie można przestać...

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba dobrze c'nie? :D dziękuję, cieszę się, że ktoś to czyta :)

    OdpowiedzUsuń